Joachim Schmitz, ur. 24.12. 1937 r. w Elblągu.

Urodziłem się w szpitalu na Pott-Cowle-Straße [ul. Żeromskiego], mieszkałem na Carl-Pudor-Straße 37 [ul. Fałata]. Dziadkowie nazywali się Emil i Margarete Kürschner.
Dziadek był nadmistrzem cechu piekarni i cukierni Prus Zachodnich i Gdańska, miał piekarnię na Pott-Cowle-Straße . W 1928 dziadek wybudował dom na Hindenburgstraße 16 [ul. Bema], część tego narożnego domu, który tam dzisiaj stoi, z piekarnią. W tym czasie miał z moją babcią dziesięcioro dzieci. Jednym z nich była mama, która urodziła się w 1912 r.
Mój ojciec urodził się w 1899 roku w Krefeld, w Rheinland [Nadrenia]. Po przyjeździe do Elbląga, jako inżynier ze specjalnymi uprawnieniami, został kierownikiem nauki zawodu w stoczni Schichaua. W 1938 ojciec zmienił firmę i przeniósł się do Büsing do Berlina, gdzie urodził się mój młodszy brat. Pod koniec wojny mieszkaliśmy w Badenhausen.
Matka pracowała w biurze w stoczni Schichaua, zajmowała się pocztą, wydawaniem materiałów i archiwum korespondencji, która była prowadzona z całym światem. Była stenotypistką, później awansowała. Rodzice poznali się w pracy, ślub cywilny wzięli
w 1936 r., zaś w Krefeld wzięli ślub kościelny. Po ślubie mama przestała pracować.